sobota, 29 listopada 2014

Rozdzial VI

No wiec tak. Po pierwsze przepraszam ze tak długo. Postanowilam nie deklarować terminu kolejnych notek bo w moim przypadku to na prawdę nigdy nie wiadomo. Mój laptop jednak nie żyje (przestroga żeby nie kupować rzeczy używanych na gumtee) ale jak bylam w Polsce to dorobilam się dużego telefonu ( Nokia 1320) z której pomimo kilku wad jestem zadowolona jako iż calkiem wygodnie mogę pisac. Teraz rozdzialy będą z pewnością krótkie ale będę podkrecac akcje 😊 . Liczę na komentarze jako iż liczba odwiedzających nie slabnie. Pozdrawiam i przepraszam za wszelkie bledy i brak chwilami brak znaków polskich.






Rozdział VI
Luna siedziala przy stole węża przeżuwając tosta i patrząc tępo przed siebie chociaż powinna być zadowolona wczorajszym pierwszym sukcesem - w końcu po półtora tygodnia prób udalo jej się z Severusem znalesc sposób na połączenie dwóch składników które teoretycznie wykluczały by się w jednym eliksirze. Ale na tym koniec przełomu jako iż nie mieli pojecia co można by dodać następne. Od tygodnia nie ćwiczyli zaklęć calkowicie pochłonięci eliksirem a on nie odzywał się do niej po za sporadycznymi propozycjami jakiś składników. Minął miesiąc a ona nie była nawet o krok bliżej od wykonania swojego zadania. Zostało jej tak malo czasu... Luna nawet nie zauwazyla kiedy do sali wlecialy sowy i dopiero szturchniecie Dory wyrwalo ja z zamyślenia. Dziewczyna trzymala w ręku dzisiejsze wydanie proroka codziennego.
- Jane, patrz.
Wskazala na pierwsza strone gazety na której widnialo zdjęcie calkiem przystojnego młodego mężczyzny a nagłówek mowil : ' Tom Riddle nazwał się Lordem Voldemortem i zapowiada kolejne śmierci czarodziejów pochodzących z rodziny mugoli. ' Luna pochylila się nad gazeta. Artykuł byl krotki ponieważ większość strony zajmowalo zdjęcie usmiechajacego się czarodzieja ale byla w nim informacja ze pomimo ze czarodzieja poszukują najlepsi autorzy w kraju ten wciąż pozostaje nieuchwytny.
- Co o nim myślisz?
Krukonka starala się uważnie dobierać słowa.
- W Rumunii niewiele jest starych rodzin czarodzieji wiec o czystości krwi niewiele się mówi, a rodzice wychowali mnie w tolerancji dla innych. A Ty? Co o nim myślisz?
Dziewczyna się zawachala.
- Wiesz, ja wywodzę się ze starej rodziny czarodzieji. Moja mama zawsze mówiła mi ze czystość krwi jest najważniejsza ale tata w takich chwilach zawsze milczał. Jego brat poślubił mugolke maja razem gromadkę malych dzieci i musze przyznac ze nie ma nic złego w mugolach. Czarodzieje nie wyznają co prawda żadnej konkretnej religii ale ja wierze ze ten kto nas wszystkich stworzył nie chciałby żebyśmy się jakos wzajemnie nienawidzili. Mysle ze nie po to nas stworzył. Każdy z nas jest inny. Weźmy takiego Blacka. Pochodzi z jednej z najstarszych czarodziejskich rodzin w Europie, cala jego rodzina to zatwardzeni zwolennicy idei czystej krwi no i oczywiście slizgoni a jeden on jeden w rodzinie jest gryfonem co sprawia ze z daleka wiadomo ze ma zupełnie inne wartości niż cala jego rodzina. Ja choc jestem slizgonka tez nie uważam ze czarodzieje z rodziny mugoli nie maja prawa do poglebiania swoich możliwości. Bo jesli Bóg by tego nie chcial to czemu dal im te moc? Ale rozumiem tez idee czystej krwi. Jak by nie patrzeć jestesmy arystokracja czarodzieji a arystokracja nie powinna wrzeniac się w rodziny calej reszty. Wiec choc nie mam nic przeciwko mugolakom to sama nie chciałbym być zona któregoś z nich.
- A ten Tom Riddle? O co z nim chodzi?
- Tom gra zbyt ostro. Wyznaje dokladnie to samo co Salazar Slytherin czyli ze mugolaki nie powinno się uczyć magii a szlamy zwyczajnie zabijac. Pod koniec zeszłego roku i przez wakacje kilku uczniów juz stracilo rodziców. Ministerstwo co prawda stara się go powstrzymać sle jak widac to niezbyt im to wychodzi puki co. Dobra musze lecieć nie chce się spóźnić na transmutacje.



- Co sadzisz o tym całym lordzie Voldemorcie?
- A co mam sadzic?
- Niewiem... Dzis dowiedziałam się ze ma ogromna moc.
- A to wczesniej o nim nie slyszalas?
- Nie w Rumunii nikt nigdy o nim nie slyszal.
- No to niebawem uslyszy. To najsilniejszy czarodziej naszych czasów zaraz po Dumbledore. Lepszy nawet od Grindelwalda. I jestem pewny ze pewnego dnia caly swiat będzie znal jego imię. Przejdzie do histori jako najpotężniejszy.
- Slyszalam tez ze szuka zwolenników. Chcialbys się przyłączyć?
Twarz Severusa zmienila na moment wyraz jak by przed oczami pojawił mu się ogromny budyniowy tort ale sekunde puzniej znow miała sobie przed sobą maskę nauczyciela eliskirow.
- Nie twoja sprawa. A ciebie na takim poziomie jakim jesteś i tak by nie zechcial.
Choc byla krukonka i jej inteligencja mowila jej żeby zakonczyc dyskusje w tym momencie to odezwalo się w niej cos jakby z gryfona. Zadarla lekko głowę.
- Juz o tym rozmawialismy, i wiemy ze nie jestem aż tak kiepska jak twierdzisz.
- Serio?
- Serio. I mogę to udowodnić.
- Niby jak?
- Pojedynek.
- Nie masz szans dziewczyno wiec daj sobie spokój jesli nie chcesz przez miesiąc leżeć w skrzydle szpitalnym słuchając narzekan tej głupiej pielęgniarki.
- Zucilam ci wyzwanie. Decydujesz się czy może niehonorowo odrzucasz maja propozycje?
Wejście slizgonowi na honor, to bylo cos.
- Dzis o północy w starej sali do transmutacji?
- Mi pasuje.
I wroucili do czytania swoich lektur.


Luna zasapana odpychala posylane w jej strony klątwy właściwie nie miała czasu na wysyłanie swoich. Co przyszlo do jej durnego lba? Żeby pojedynkowac się ze Snape'em? Walczyli dopiero kilka chwil a ona juz odczuwala zmęczenie. A zważywszy na fakt ze brala juz udział w dwuch bitwach mówi sam za siebie jak ciężko jej bylo pojedynkować się z młodym mezczyzna. Ten natomiast zdawał się być w swoim żywione - oczy jak u zakochanego, uśmiech na ustach i dzikość w wyrazie twarzy z kazda klatwa byl coraz większy. Z kazda chwila walka nabierala coraz większego tepa. Ledwie uchwylila się przed zaklęciem zadlacym. Co robic? Jesli przegra ten nie pozwoli jej tego zapomnieć. Musi udowodnić ze nie jest tak dla jak on mówi. Nie zdarzyla odepchnąć zaklęcia a pod jej okiem pojawił się ogromny siniak jakby dostala pięścią i krew poleciała jej z nosa. No tak zaklęcie silnej piesci. Dawno się z nim nie spotkala. Nagle w jej umyśle zaswitala myśl. A jak by tak odwrócić jego uwagę? Pomyśl dodal jej sil i odepchnela kolejne dwa zaklęcia lecące w jej stronę, skierowala różdżkę w stronę sufitu i wystrzelila mieniaca się kolorami tańczy fajerwertke. Tak jak przewidywala chłopak zdziwiony uniusl głowę by spojrzeć na swiatlo a ona korzystając z okazji wyslala w jego stronę zaklęcie expelriarmus. Chłopak znalazł się na ścianie ktora byla tuz za nim A Luna uslyszala zgrzyt pękających kości. Zsunal się ze ściany na podłogę a w tej samej chwili drzwi sali otworzyly się i stanela w nich profesor Mc'Gonagall.


Niecala godzinę później Luna leżała juz w swoim slizgonskim lozku patrząc na baldachim. Nie wiedziała czy powinna się cieszyć czy może smucić. Profesorka transmutacji aż kipiala ze złości i jednocześnie zdumienia ze jeden z jej ulubionych uczniów jakim bym Severus zdal się z pojedynek z kimś innym niż Huncwoci. Snape byl w skrzydle szpitalnym gdzie miał zostać do rana i czekać aż zrosna mu się kości. Miał dwa pęknięte zebra i zlamana rękę na ktora upadl po znalezieniu się na ścianie. Oprócz tego ubylo im po 40punktow i maja szlaban w sobotę. Ale szczerze mówiąc bylo to warte zobaczenia miny slizgona jak pielegniarka go ocucila tlumaczac ze jest polamany i musi zostać na noc w skrzydle. Ku kolejnemuz zdziwieniu obu pań jego pierwsze pytanie brzmiało co stalo się z Luna. Dla nich zabrzmiało to pewnie jak troska ze strony chłopaka o nowa koleżankę ale ona wiedziała zwyczajnie miał nadzieję ze skonczyla gorzej a on tym samym wygral zakład. Ale jak uslyszal ze ona miała tylko kilka siniaków które juz zniknely dzieki maści wygladal jak by dostał od kogoś w twarz. Luna zasmiala się na samo wspomnienie niewiezac we własne szczęście. Z tym uśmiechem na ustach zasnela.







































wtorek, 4 listopada 2014

Przeprosiny

Witajcie!
No i znow musze przepraszac za opuznienia ale mam wiecej problemow niz wlosow na glowie, wszystko idzie nie po mojej mysli i wogule jest tragedia. 13 listopada wracam do UK wiec wtedy moze troche odetchne i zaczne znow pisac bo w chwili obecnej jestem poprostu wycienczona wszystkim....
Jeszcze raz przepraszam i zycze milego listopada!