Witajcie! Dziekuje za komentarze i od razu odniose sie do jednego z nich. Fakt, moja Luna w chwili obecnej nie jest kanoniczna Luna z powiesci ale po pierwsze jak napisalam na poczatku dziewczyna ma swiadomosc ze jej ojciec gada od rzeczy, a po drugie jest inteligetna wiec zdaje sobie sprawe ze jak bedzie nawijac o plumkach i innych tego typu sprawach to w przyszlosci Snape moglby sie do myslic ze to byla ona. A tego puki co nie chcemy.
Rozdzial nie powala dlugoscia ale mam nadzieje ze wam sie spodoba. Bylo chwile wesolo gdy Snape mial napad zlosci ale jako ze mam nastuj meloncholijny to koniec nie za wesoly. Ale mam nadzieje ze sie spodoba.
Milego czytania i licze na komentarze!
Rozdzial IV
Luna jak codziennie od tygdonia spedzial popoludnie w bibliotece przy jednym stoliku z Severusem Snape'em i jak codziennie od tygodnia ukladala w myslach zdania ktorymi moglaby zagadac przyszlego Mistrza Eliksirow, i jak codziennie od tygodnia nic odpowiedniego nie przychodzilo jej do glowy. Zatopiona we wlasnych myslach az podskoczyla gdy uslyszala spokojny glos czarodzieja siedzacego na przeciwko.
- Uwazaj na Evens.
Krukonka spojrzala oczami jak spodki na chlopaka. Niewiedziala co zdziwilo ja bardziej: to ze sie do niej odezwal czy to ze zaczal ich rozmowe od Lily? Gdy gryfonka pierwszy raz usiadla obok niech Snape skomentowal to glosnym prychnieciem i kreeniem glowa ale Luna wciaz nie wiedziala o co chodzi.
- Co? Czemu?
- Wydaje sie byc mila, rozmawia z toba i kompelmentuje ale chodzi jej jedynie o twoje notatki i podpowiedzi na eliksirach.
Ta wypowiedz dla Lunie do myslenia.
- Skad wiesz?
Slizgon zacisnal zeby i odwarknal by ulamek sekundy zatopic sie znow w czytnym wczesniej tekscie. Luna wiedziala ze na dzis to juz po rozmowie ale jak codzien siedziala razem z nim dopuki bibliotekarka kazala im wracac do pokoju wspolnego. Gdy tylko tam weszla wzrokiem poszukala Dory. Dziewczyna byla plotkara i ciagle gadalaby o chlopcach ale byla tez niezwykle pilna uczennica wiec cale popoludnia spedzala nad ksiazkami i nie miala Lunie za zle ze zjawila sie dopiero przed cisza nocna.
- Hej!
- Czesc Jane, poczekaj chwile tylko dokoncze akapit... Tak, teraz jestem wolna. Co tam?
- Jakos leci a u Ciebie?
- Dobrze, wypracowanie na Magiczne Stworzenia - wskazala na suszacy sie pergamin - o co chcialas zapytac?
- Skad wiesz?
- Widze twoje zaklopotanie. Nie wiesz jak i czy wogule powinnas pytac. Wiec poprostu to z siebie wydus.
- Co bylo pomiedzy Snape'em a Evens?
Pytanie mocno zszokowalo dziewczyne.
- Jak ty...?
- Widze jak ona na niego patrzy a on dzis ostrzegl mnie przed nia. Ponoc poluje na moje notatki z eliksirow.
- Dobra jestes?
- Slughorn powiedzial przy calej klasie Snape'owi ze ten ma konkurencje po zobaczeniu mojej mikstury na pierwszej lekcji. Ale o co chodzi?
Dora wydawala sie byc lekko zaklopotana.
- Nie wiem czy powinnam Ci mowic. No ale jesli sie do ciebie odezwal sam to chyba moge ci powiedziec.
Luna doskonale wiedziala ze dziewczyna az pali sie aby ja poinformowac.
- Pamietasz, na rozpoczeciu roku mowilam ci o gryfonce ktora brala od niego notatki na eliksirach. Od pierwszej klasy Evens i Snape sie przyjaznili. Jak wiesz Gryffindor i Slytherin to wrogowie z zasady jednak oni poznali sie przed szkola i ich przyjazn przetrwala rozdzielenie domow. Evens trzymala sie z dala od Pottera i jego paczki i bronila przed nimi Snape'a. I tak bylo do koncowki zeszlego roku. Pod koniec maja, niedlugo przed egzaminami Potter z reszta rzucili na Snape zaklecie... Okropne ale nikt nie odwazyl sie cokolwiek zrobic. Powiesili Severusa do gory nogami i zaczeli powoli zdejmowac spodnie. Zadnego z nauczycieli nie bylo wtedy na bloniach i peewnie dopieli by swego gdyby nie Evens ktora pchnela Pottera tym samym zrywajac zaklecie. Zaczela na gryfonow krzyczec ale w polowie przerwal Severus nazywajac ja szlama i bardzo niegrzecznie mowiac ze nie powinna sie wtracac bo dalby sobie rade. Kilka dni puzniej ponoc prubowal ja przeprosic ale ta sie nie dala.
Luna zamyslila sie. Jesli Snape przezwal dziewczyne mial wyrazny powod o ktorym reszta nie wie. Nie lubil co prawda gryfonow jak kazdy slizgon ale ona byla mu bliska wiec na pewno nie wyzywal jej od tak.
- Ale tamtego dnia gdy gryfoni zaatakowali go w Wielkiej Sali powiedzialas ze jeden przeciwnik to za malo dla Snape'a. Zreszta sama widzialam jak odpychal zaklecia trzech i mial jeszcze czas posylac w ich strone klatwy. Wiec jak to mozliwe ze wtedy...
Dora jej przerwala.
- Zaskoczenie. Snape siedzial wtedy z Evens pod drzewem. Zawsze z jak nia byl to zapominal o reszcie swiata. Gdy zaklecie Pottera poderwalo go do gory rozdzka wypadla mu z kieszeni. Nie mial jak sie bronic.
Lune zatkalo. James Potter upokazal Severusa Snape'a gdy ten nie mial najmniejszych szans na obrone? To jak kopac lezacego! Toz to brak honoru! Patrzac na Harry'ego nigdy by nie pomyslala ze jego ojciec mogl byc takim lajdakiem.
- Ale co to wszystko ma sie do eliksirow?
- Snape jest dobry. Zajebiscie dobry. Nigdy nie popelnil bledu, jego eliksiry zawsze byly idealne. Talent Evens do Eliksirow pojawil sie w 3klasie, gdy zaczelismy miec eliksiry z gryfonami a ona zaczela siedziec z Severusem. Wszyscy wiedzieli ze on jej podpowiada , daje notatki a ona go wykorzystuje. Jednak on tego nie zauwazal. Odkad sie poklucili Even idzie coraz gorzej bez jego notatek i podpowiedzi dlatego startuje w tej kwestii do Ciebie. I jesli on, ten ktory znal ja ze wszystkich slizgonow najlepiej ostrzegl cie przed nia, to posluchaj.
- Czemu nazwales Lily szlama? Przeciez byla twoja przyjaciolka.
To pytanie nie dawalo krukonce spac cala noc i poprostu samo wyplynelo z jej ust gdy usiadla na przeciw niego z bibliotece.
- Ta plotkara Teodora ci powiedziala?
Luna powstrzymala sie od smiechu cudem. Nie mogla poradzic ze na dzwiek pelnego imienia swojej nowej slizgonskiej kolezanki przed oczami stawala jej ropucha Nevilla.
- Czemu myslisz ze ona? Widziala was prawie cala szkola.
O nie, zle mowi, jej odmlodzony profesore zaczal sie denerwowac. Nie powinna mu przypominac ze wszyscy widzieli jego upokorzenie.
- Nie twoja sprawa White.
- Zawsze zwracasz sie do wszystkich po nazwisku?
- Zawsze? Powiedzialem tak do ciebie pierwszy raz.
- No tak... ale slyszalam jak odzywasz sie do innych.
Zawsze draznila ja to ze zawsze, ale to zawsze mowi do wszystkich po nazwisku, nawet do slizgonow.
- Nie moglas uslyszec bo ja znikim nie rozmawiam.
- To co wlasnie robimy ludzie potocznie nazywaja rozmowa.
- Zatem pora aby sie skonczyla.
I zatopil swoj dlugi nos w ksiazce. Super.
Kilka nastepnych dni bylo nurzacych. Zawsze jak krukonka prubowala podjac rozmowe to Snape wychodzil z biblioteki albo zatapial sie w ksiedze udajac ze jej nie slyszy. Luna byla bliska zalamania. Zostalo jej tylko 10 tygodni na zdobycie zaufania profesora na tyle by powierzyl jej wspomnienie, a przez 2 tygodnie ich 'rozmowa' nie potrwala dlyzeh niz 5minut! Dziewczyna siedziala wlasnie na eliksirach i prubowala sie skupic na slowach profesora Slughorna o eliksirach zdrowotnych ale dotychczas nie zrozumiala nawet zdania a jej zrok wciaz uciekal w strone czarnowlosego slizgona ktory patrzyl bez ruchu na tablice. Musi do niego znalesc klucz, klucz ktory pozwoli jej wejsc w jego laski. Ale jak? Dotychczas udalo sie tylko Lily ale znali sie jeszcze przed szkola a puzniej ona zrobila cos czym zlamala jego zaufanie. Wiec teraz bedzie 10 razy ciezej sprawic zeby zaufal jej. Jak by to bylo wogule mozliwe. Poczula szturchniecie po swojej prawej stronie i automatycznie spojrzala na gryfonke ktora glowa wskazala profesora.
- Panno White, alez sie pani zamyslila.
- Przepraszam profesorze, zastanawialam sie wlasnie czy gdyby dodac korzen bijacej wierzby zamiast kolca cierniowego to czy eliksir przeciwgoraczkowy nie zadzialalby szybciej.
- Oh panno White ciekawa teoria, mam nadzieje ze uda mi sie ja przetestowac w najblizszym czasie choc oczywiscie nikomu z was nie zycze choroby. Mowilem wlasnie klasie o konkursie ogloszonym przez ministerstwo na eliksir ktory powoduje ze ten kto go regularnie przyjmuje nie jest poddatny na zaklecie Imperius. Dyrektor poprosil mnie o wytypowianie dwuch uczniow ktorzy wspolnymi silami sprubowaliby taki eliksir uwazyc. Na sworzenie mikstury macie 10tygodni liczac od jutra. Nagroda bedzie Order Merlina Drugiej Klasy oraz 5 tysiecy galeonow. Co pani na to panno White?
Luna sie zamyslila. Eliksir przeciw Imperiusowi? Nigdy o czyms takim nie slyszala wiec teoretycznie znaczyloby ze taka mikstura nie istnieje ale z drugiej strony oni uczyli sie o podstawowych, najbardziej potrzebnych w zyciu codziennym eliksirach a co wiecej miala zaczac dopiero 6 klase... Och szkoda ze nie ma mozliwosci spytac Hermiony, ona by na pewno wiedziala.
- Mysle ze to ciekawy pomysl ze strony Ministerstwa. Gdyby komus sie udalo uniknelibysmy wielu nieprzyjemnych rzeczy w przyszlosci. To znaczy tak mysle.
- Jestem tego samego zdania. Co do pierwszej osoby to wybor byl banalny - Severus Snape to najlepszy uczen jakiego kiedykolwiek mialem i jesli taka mikstura moze byc stworzona to jestem pewny ze to wlasnie on bedzie mial w tym swoj udzial. Natomiast co do osoby ktora miala by tworzyc z Severusem pare myslalem troche dluzej. Panna Mung jest bardzo dobra w eliksirach, jednak brakuje jej otwartosci umyslu wiec nie bylaby w stanie stworzyc nic nowego. Panna Evens, niegdys zaraz po Severusie najlepsza ale stracila swoj dar na kika miesiecy. Teraz idzie jej znacznie lepiej ale... Wybacz Lily ale taka prawda. Uznalem wiec ze najlepiej bedzie gdyby to panna White towazyszyla panu Snape'owi. Niejednokrotnie na mojej lekcji udowodnilas ze swietnie ci idzie i mysle ze razem z Severusem stworzycie zgranych wspolpracownikow.
Luna patrzyla oniemiala na profesora. Wiedziala ze powinna sie cieszyc bo bedzie miala okazje spedzac duzo czasu z mlodym Mistrzem Eliksirow ale...
- A czy nie moglbym sprubowac sam? Sam lepiej skupiam sie na zadaniu jakie mam do wykonania.
- Severusie, jestes wybitny w eliksirach jak i we wszystkim innym i wiem ze pewnego dnia zostaniesz jednym z najlepszych Mistrzow Eliksirow ale mysle ze przy stworzeniu takiej mikstury nawet najlepszy powinien miec pomoc. Jestem pewny ze dogadacie sie z panna White. To koniec lekcji. Jestescie wolni.
Snape poslal w jej strone zabujcze spojrzenie.
Kilka godzin puzniej siedzieli w bibliotece i przegladali ogromne ksiegi pelne mozliwie wszystkich znanych dotad skladnikow i ich wlasciwosci. Luna patrzyla tepo na tekst i z pustka w glowie zastanawiala sie od czego zaczac odnosnie eliksiru i odnosnie Snape'a. Czula ze jak bedzie jej dobrze szlo z pierwszym to i do serca drugiego uda jej sie zakrasc. Ocknela sie z zamyslenia gdy uslyszala glos obiektu swoich rozmyslen.
- Co sie tak lampisz?
Nawet nie zauwazyla kiedy zaczela na niego patrzec.
- Przepraszam prof... Severusie, zamyslilam sie.
- I cos ciekawego wymyslilas?
- Jak bys mi ne przerwal to na pewno bym cos wymyslila.
Nie byla to zbyt blyskotliwa odpowiedz w ktorej moglaby wykazac sie swoja wiedza ale to jedyne co pojawilo sie w jej glowie i nim pomyslala to powiedziala. Nie no, zamienia sie w gryfonke! Gdy dotarlo do niej w jaki sposob sie do niego odezwala w pierwszych odruchu chciala przeprosic i doslownie w ostatniej chwili sie powstrzymala.
- To nastepnym razem myslac badz laskawa nie patrzec na mnie.
- A co, boisz sie ze sie zakocham?
Na twarzy Snape'a pojawil sie grymas zlosci i przez zacisniete zeby wycedzil
- Nie prubuj sie ze mnie nasmiewac. Mam lustro.
- Ja tez, i co z tego?
- Prosze cie oszczedz mi gadania o tym ze prawdziwe piekno jest wewnatrz czlowieka.
- Ale tak jest. Nie myslisz ze jestes piekny w srodku?
Spojrzal na nia jak na kosmitke.
- Nie mam zamiatu kontynuowac tej bezsensownej i glupiej rozmowy o pieknie. Czytaj i przydaj sie na cos albo spadaj plotkowac z Dora, dam sobie rade sam.
- Zosia samosia.
- Co?!
Zlosc widoczna na twarzy chlopaka byla jeszcze wieksza.
- Niedenerwuj sie tak bo jeszcze wybuchniesz ze zlosci.
- Co??!!
- Co? Co? A to. Tatus mowil ze babcia zmarla bo jej serce peklo z milosci bo smierci dziadka to czemu ty nie moglbys wybuchnac ze zlosci?
Zlosc Snape'a przerodzila sie we wscieklosc a od jego wscieklosci wiekszy byl tylko szyderczy usmiech na jego ustach.
- Wybuchnac ze zlosci? Umrzec z milosci? Na Salazara, czy Slugharn naprawde uznac cie za wybitnie madra? Chyba doradze mu zeby udal sie do Munga! Przeciez ty jestes totalna idiotka! Dziewczyno lecz sie! Ide do Dumbledore'a oznajmic mu ze nie bede pracowac z takim bezmuzgiem! Jak ty wogule trafilas do Slytherinu? Nawet pierwszoroczny puchon ma wiecej rozumu od ciebie!
Darl sie na cala biblioteke jak by go rozrywali. Kilka mlodszych gryfonek trzeslo sie za regalami ze strachu i nawet pani Norris uciekla. A Luna nie byla w stanie nawet mrugnac. W ciagu pieciu lat nauki w Hogwarcie widziala setki jesli nie tysiace wybuchow zlosci nauczyciela eliksirow ale nigdy nie widziala takiego szalu w jego oczach, takiej checi mordu. Nigdy. Byla przerazona, smiertelnie wrecz przerazona. Ale nie z obawy ze cos jej zrobi. Nie, o to nie musiala sie martwic do puki byli na terenie Hogwartu, wsrod wielu uczniow i mlodziutkiej panny Prince. Byla przerazona tym, ile szalu jest w tych jego czarnych jak wegle oczach. Nigdy nie widziala Voldemorta, ale miala te nieprzyjemnosc stanac dwa razy oko w oko z Bellatrix i taki wlasnie szal malowal sie w jej oczach. A pamietala ze u stojacego przed nia mlodego czarodzieja to zaledwie poczatek.
Severus wyszedł ci super. Chyba zastąpie dla ciebie Lunę w bujaniu się w nim♥
OdpowiedzUsuńHmm... No to ciekawie...
Usuń