Długo zastanawiałam się czy opowiadanie skończyć happy endem czy nie. I właściwie wciąż nie jestem pewna czy to ostatnia część, czy jeszcze coś dopiszę do tej histori. Mam nadzieję że spodoba się Wam to co dziś przedstawiam bo wsadziłam w to opowiadanie na prawdę dużo serca. Kawałek +18 jest innym kolorem
--------------------------------------------------------------
Hermiona siedziała na historii magii i pierwszy raz odkąd jest uczennicą Hogwartu nie słuchała co mówił profesor Binns. Myślami była daleko w Londynie wpominając ostatnie chwile przed wyjazdem na pociąg do szkoły. Syriusz obiecał że będzie ją odwiedzał (stanowczo mu zabroniła bo przecież ktoś mógł go złapać), a jak już byli na dworcu King Cross zauważyła czarnego psa - a mówiła mu że to jest bardzo niebezpieczny pomysł!! Gdy się z nim żegnała machał ogonem jak oszalały i lizną ją w policzek a jego oczy mówiły że będzie tęsknić. Obiecał też pisać codziennie, jednak minęły już 3dni a on się nie odzywał. Nie wiedziała co zrobić - czy napisać do niego czy udawać że to wszystko było tylko pięknym snem. Właściwie to wciąż miała wrażenie że to był sen. Przerwa świąteczna wydawała jej się tak odległa jak by to było wieki temu, a tęsknota tak wielka że obawiała się że uschnie. Dopiero wieczorem doczekała się wiadomości od ukochanego.
"Jutro o 22 we Wrzeszczącej Chacie"
Hermiona
westchnęła. Zapowiadała się długa noc,a później jeszcze dłuższy dzień.
Gdy przeszedł wieczór Hermiona wyszła z dormitorium i na schodach prowadzących do Pokoju Wspólnego założyła pelerynę niewidkę którą pożyczyła od Harry'ego mówiąc że chce iść w nocy do Działu Ksiąg Zakazanych aby znalęść pewną bardzo ważną informację. Wyszła z wieży i uważając by jej kroki nie odbijały się echem gdy szła przez puste korytarze zamku doszła do drzwi
wyjściowych które skrzypnęły lekko przy otwieraniu. Żałowała że nie włożyła jeszcze jedego swetra pod płaszcz bo wieczór był wyjątkowo zimny, i szybkim krokiem ruszyła w stronę bijącej wierzby po drodze zaopatrując się w długi kiejek którym ujarzmi drzewo. Po kilku minutach już wchodziła na piętro. Ostatnim razem jak tu była to wszedzie zalegał kurz i pajęczyny utkane przez pajęczaki całymi latami a szczury i myszy chowały się po kątach. Dziś było zupełnie inaczej. Zniknęły gryzonie i pajęczyny, a wchodząc po schodach mogła spokojnie dotknąć balustrady nie martwiąc się o to że później przed 3 dni nie będzie mogła domyć rąk. Gdy była na piętrze skierowała się w stronę pokoju w którym pierwszy raz zobaczyła Syriusza i w którym teraz tliło sie ciepłe światło świec które widziała przez lekko uchylone drzwi. Wpierw zapukawszy powoli uchyliła drzwi.
- Syriusz?
Stał pośrodku pokoju zupełnie odmienionego. Widok brudnych ścian zamieniły się na ogromne gobeliny przedstawiające różne sceny z mitologi czarodziejów, stare łóżko na wpół zjedzone przez mole na którym kiedyś leżał Ron z rozwaloną nogą zastąpiło ogromne łoże z beżowym baldachimem, w oknach wisiały bordowe zasłony, w kominku wesoło trzskał ogień, na podłodze leżał perski dywan z oriętalnym wzorem. Nawet ktoś z wyobraźnią taką jak ma Luna nie pomyślałby że topomieszczenie może przejść tak wielką zmianę.
- Przytulisz mnie wreszcie czy dalej będziesz oglądać pokój?
Hermiona dopiero po tych słowach zoriętowała się że jeszcze nie przywitała się z mężczyzną. Ruszył powoli w jej stronę z rozłożonymi rękami by wziąść ją w ramiona ale na słowa dziewczyny stanął w półkroku.
- Nie odzywałeś się.
- Byłem zajęty słonko.
- Tą blondyną z nogami do szyji?
Syriusz zbladł. Hermiona nie wiedziała co się z nią działo. Nie chciała się z nim kłucić, nie chciała mówić tego co mówiła, ale te 3dni w których odchodziła od zmysłów zalały ją falą złości na widok twarzy ukochanego.
- Hermiona, o czym Ty mówisz...
- Doskonale wiesz o czym mówię.
Twarzy Syriusza wyrażała całkowite zdumienie i dopiero po kilku chwilach załapał o czym mówi dziewczyna.
- Chodzi Ci o Davne?
- Tak, dokładnie o nią. Czy to z nią spędziłeś ostatnie 3 dni?
- Oszalałaś? Ostatnie 3 dni spędziłem na tym żeby doprowadzić to miejsce do stanu urzywalności! A tamta dziewczyna zupełnie mnie nie interesowała...
- I właśnie dlatego że cię nie interesowała całowałeś się z nią na moich oczach?!
- Daj mi dokończyć. Wiem że jesteś zła na mnie że się nie odzywałem ale nie wyciągaj rzeczy które były przed tym jak pokazałem Ci co do Ciebie czuje. Z Davne spróbowałem ponieważ miałem nadzieję że zapomnę o Tobie. Jesteś młodą inteligętną czarownicą a ja starym kryminalistą, wiedziałem że nie mam u Ciebie szans. Ale wtedy gdy weszłaś do pokoju i zobaczyłem Twoją reakcję to poczułem cień nadzieji że jednak coś do mnie czujesz. Wyjaśniłem Davne że jednak nic z tego nie wyjdzie.
- Nawet jeśli to prawda...
- To jest prawda Hermiono!
- ... to dlaczego nie odzywałeś się te dni? Nie wierzę że nie miałeś czasu napisać nawet kilku słów i przesłać ich sową!
Syriusz zamilkł na chwilę po czym zaplotł ręce na piersi i spojrzał na nią z uśmiechem.
- Chciałem zobaczyć Twoją reakcję gdy spotkamy się po kilku dniach ciszy.
- I co spodobała Ci się?!
- Owszem. To że jesteś zła oznacza że na prawdę Ci na mnie zależy.
Hermiona myślała że osiągnęła granice złości ale po tych słowach stwierdziła że to co czuła wcześniej to było tylko prelidium.
- Że słucham?! Jak śmiałeś myśleć że mi na Tobie nie zależy?! Za kogo Ty mnie masz?! Za jakąś dziwkę która pozwala się całować i obmacywać każdemu kto się na winie?!
Niewiele myśląc podeszła do niego i uderzyła go mocno w twarz i odwróciła się nawet nie patrząc na reakację mężczyzny. Wyszła z pokoju, zbiegła po schodach i nie zatrzymując się nawet chwili zeszła do tunelu prowadzącego do Bijącej Wierzby. Łzy popłynęły jej po policzkach a dziewczyna nawet nie próbowała ich powstrzymać. Gdy była już mniej więcej w połowie tunelu ktoś chwycił ją za ramię i pchnął na ścianę tunelu przyciskając ją swoim ciałem do ściany. Nim zdąrzyła w jakikolwiek sposób zareagować poczuła gorące usta na swoich a jego dłonie wplatały się w jej włosy.
- Przepraszam, byłem głupi. Zachowałem sie jak gówniarz, wybacz mi, ale też spróbuj zrozumieć mnie. Jesteś cudowną kobietą, możesz mieć każdego, nawet tego Kruma. Ciężko mi więc uwierzyć we własne szczęście że pragniesz akurat mnie - wyszeptał jej prosto w ucho. Jak mogła się na niego złościć?
- Jak możesz tak mówić? Każda kobieta marzy o mężczyźnie takim jak Ty. Już tam na górze, gdy
pierwszy raz Cię zobaczyłam poczułam że coś mnie do Ciebie ciągnie, a z czasem to tylko się pogłębiało.
- Dlaczego więc Krum?
- Z tego samego powodu co Ty. Chciałam zapomnieć bo wiedziałam że nie mam u Ciebie szans.
Pocałowała go delikatnie a on wziął ją na ręce i wrócił z nią do Chaty gdzie spędzili cudowny wieczór w swoich ramionach.
- Chciałbym Ci coś dać.
Syriusz spojrzał poważnym wzrokiem na Hermionę. Spotykali się przynajmniej 3-4 razy w tygodniu we Wrzeszczącej Chacie gdzie razem zwykli jeść kolację przygotowaną przez Stworka lub kupioną w restauracji przy św. Mungu. Później rozmawiali aż dziewczyna zasnęła w ramionach Łapy a o świcie wracała do zamku. Tydzień za tygodniem mijał a oni czuli że to co jest między nimi jest coraz silniejsze i oboje wiedzieli że przyjdzie moment kiedy nie będą już mogli zapanować nad tym uczuciem. Nadeszła wiosna a wraz z nią sytuacja w kraju pogorszyła się znacznie. W szkole Umbrige zyskała władzę którą posiada dyrektor, Ministerstwo było coraz bardziej flirtowane przez
popleczników Voldemorta a liczba członków Zakonu była coraz mniejsza. Hermiona martwiła się coraz bardziej że coś mogłoby się stać Syriuszowi i choć on ze śmiechem zbywał jej obawy to widać było że sam również się martwi tą całą sytuacją.
- Syriusz, wiesz co myślę o prezentach..
- Oj Hermiono Ty dalej swoje. To co chcę Ci dać nie kosztowało mnie nawet sykla.
Zaciekawiona spojrzała na mężczyzne w którego ramionach leżała a ten sięgnął do kieszeni spodni skąd wyjął złoty łańcuszek na którym był wisiorek w krztałcie litery B ze szmaragdem.
- Syriuszu, oszalałes? Przecież to musiało kosztować majątek, nie mogę...
Przyłożył palec do jej ust dając jej tym znać że ma zamilknąć.
- Możesz, a tak jak powiedziałem nie wydałem na to nawet sykla. To rodzinna pamiątka, każda kobieta wchodząca do rodziny Black otrzymuje taki. Dzięki temu wisiorkowi będziesz wiedziała czy ze mną dzieje.
- W jaki sposób?
- Za każdym razem gdy ktoś skieruje we mnie zaklęcie niewybaczalne i trafi usłyszysz w swojej głowie jakie to zaklęcie.
Hermiona zamyśliła się.
- Ale przecież ja nie jestem Panią Black.
- Panno Hermiono Jane Granger, kocham Cię i jeśli tylko pozwolisz poślubię Cię gdy tylko skończysz 17lat. Hermiono, wyjdziesz za mnie?
Hermionę wmurowało. Jeszcze nigdy nie powiedział jej wprost że ją kocha. Oczywiście okazywał jej to ale nigdy tego nie powiedział. Co więcej chce żeby była jego na wieki. Do końca ich dni. Żeby została Panią Black. Jego żoną. Gdy jego słowa dotarły do niej w jej oczy zaczęły wylewać się łzy których nie mogła opanować.
- Hermiono, nie płacz. Czemu płaczesz?
Hermiona wtuliła się bardziej w jego ramię i wyszeptała
- Tak
- Co mówisz, nie słyszę...
Uniosła głowę i spojrzała mu w oczy.
- Tak Syriuszu, wyjdę za Ciebie.
Pocałowała go powoli, delikatnie okazując mu w tym pocałunku cała miłość jaką do niego czuła. Mężczyzna pierwszy przerwał pocałunek i usiadł na łóżku. Hermiona uniosła do góry włosy aby mógł założyć jej łańcuszek i po kilku sekundach, gdy łańcuszek już był zapięty poczuła gorące usta na swoim karku. Powoli odwróciła się w jego stronę i pojrzała mu głęboko w oczy.
- Kocham Cię.
Pocałował ją bardzo delikatnie, jakby bał się że zrobi jej krzywdę silniejszą pieszczotą. Położyła się na łóżku nie przerywając pocałunku a on nachylił się nad nią. Ich języki połączone były w namiętnym tańcu by po chwili usta Syriusza zeszły na szyję gryfonki. Ujął w usta płatek jej ucha delikatnie chwytając go zębami i liżąc na przemian i po chwili doczekał się cichego westchnienia które wydobyło się z jej ust do których wrócił. Jej ręce z pleców przeniosły się na przód koszuli, do guzików które zaczęła rozpinać drżącymi rękami. Jej ukochany uniusł się na łokciu a drugą ręką przykrył jej dłonie mocujące się z guzikiem koszuli.
- Nie wiem czy będę miał siłę się powstrzymać
Hermiono.
- Nie chce żebyś się powstrzymywał - wychrypiała.
- Jesteś pewna? Może nie wiesz, ale jeśli to zrobimy nie będzie już możliwości zmiany decyzji...
- Wiem.
Oczywiście że widziała. Już w zeszłym roku gdy zaczęła spotykać się z Krumem przewertowała wszystkie podania dotyczące związków czarodziejów. Choć nie które z nich różniły się wieloma szczegółami, tak ta jedna kwiestia była taka sama w każdym z podań jakie znalazła. Gdy czarownica oddaje dziewictwo innemu czarodziejowi już nigdy nie pokocha nikogo innego. Może się z ukochanym rozejść, może wziąść ślub z innym ale nigdy nie przestanie kochać swojego pierwszego mężczyzny, a jedyne co może przerwać to połączenie jest śmierć jego z nich. Hermiona wiedziała to doskonale.
- Chyba że Ty jednak nie jesteś pew...
Grymas złości wstąpił na twarz na którą patrzyła.
- Jak możesz tak mówić? Jesteś wszystkim czego pragnę odkąd pierwszy raz Cię zobaczyłem. Chce Ciebie i tylko Ciebie. Jednak nie chce żebyś żałowała pochopnie podjętej decyzji...
- To nie jest pochopnie podjęta decyzja. Jestem jej pewna - łzy zalśniły w jej orzechowych oczach - Pocałuj mnie Syriuszu.
Animag musnął ustami jej wargi by za chwilę pogłębić pocałunek. Gdy tylko Hermiona poradziła sobie ze wszystkimi guzikami koszuli zsunęła ją z jego ramion i odrzuciła kawałek dalej. Gładziła jego silne plecy, owłosioną klatę, a gdy dotknęła brzucha usłyszała jego cichy chichot.
- Uważaj, mam łaskotki.
Usiadła pozwalając mu zdjąć z siebie bluzkę i uświadomiła sobie że jej dzisiejsza bielizna jest kompletem dla skromnej dziewczynki a nie pewnej siebie kobiety - zwykły biały biustonosz i majtki które Ginny nazywała babcinymi w malutkie fioletowe kwiatuszki - nie spodziewała się że sytuacja się tak rozwinie. Poczuła że jej policzki płoną pod jego wzrokiem. Przysunęła się do niego i pocałowała delikatnie jego szyję, przejechała językiem po zagłębieniu pomiędzy barkiem a szyją i poczuła ciche westchnienie które wydobyło sie z jego gardła i zachęciło ją do dalszych działań. Wsadziła włonie pomiędzy ciemne kędziorki i zjechała ustami w stronę sutka. Doskonale pamiętała ile przyjemności miała gdy dotykał jej piersi więc prawdopodobnie on będzie miał z tego taką samą przyjemność. Gdy jej usta odnalazły jego sutek językiem zaczęła badać jego konstrukcję i poczuła jak pod jej dotykiem delikatnie trwardnieje. Dłoń przesunęła powoli w dół jego brzucha aż doszła do kieszeni spodni pod którymi wyczuwała jak mocno są napięte przez męskość Syriusza. Choć policzki piekły ją od rumieńców uniosła lekko głowę by móc spojrzeć mu w oczy. Chciała widzieć jego twarz gdy dotknie go w tym miejscu. Jego oczy były czarne, lekko przymrużone a jednak obserwujące ją doskonale. Drążącą dłoń przesuwała cal po calu na jego męskość, czuła jak pulsuje pod dotykiem jej dłoni.
- Nie, jeszcze nie.
Jej twarz wyrażała całkowite zdziwienie.
- Najpierw muszę Cię na to przygotować kochana.
- Jestem gotowa - choć starała się by jej głos zabrzmiał pewnie to był to zabrzmiał jak skrzek starej ropuchy.
- Tylko tak myślisz.
Namiętnie pocałował jej usta wplatając dłoń w jej włosy a drugą zgrabnie rozpinając stanik tak że zauwazyła to dopiero gdy go całkiem zdjął. Zostawiając mokre ślady na jej skurze uniusł ją tak że jego usta znajdowały się na wysokości jej piersi. Jedną ręką podtrzymywał jej plecy a drugą chwycił jej pierś i zaczął ją masować ustami zbliżając się do drugiej. Gdy wziął jej sutek w usta z jej ust wydobył się jęk przyjemności, a jej dłonie wplotły się w jego włosy. Lizał i ssał jej piersi na przemian jednocześnie gładząc jej pośladki przez cienki materiał szkolnej spudnicy czując pod nią granice majtek. Delikatnie położył ją na poduszkach ustami pieszcząc jej brzuch i zdjął jej spudnicę pozostawiając ją w samych majtkach które w swej niewinności były niewyobrażalnie seksowne. Uniusł się lekko chcąc podziwiać jej piękne ciało a ona głupia chwyciła kawałek kołdry którą próbowała się zakryć.
- Co robisz?
- Ja...
Spuściła wzrok a słodki rumieniec nie opuszczający jej twarzy jeszcze bardziej się pogłębił. Uniusł jej podbrudek zmuszając ją by spojrzała mu w oczy.
- Chcę Cię widzieć całą, chcę widzieć Twoje piękne ciało i rozkoszować się nim. Proszę, pozwól mi.
Zaklęciem niewerbalnym zgasił świece zostawiając tylko 2 stojące po obu stronach łóżka w nadzieji że w tym półmroku będzie jej łatwiej okazać mu się w całości. Nie mylił się - co prawda nie pewnie ale odrzuciła kołdrę pozwalając patrzeć na siebie. Ten widok nigdy mu się nie znudzi ale widząc jak dziewczyna drży przykrył ją swoim ciałem układając się pomiędzy jej udami, nie wiedział ile jeszcze wytrzyma. Całował ponownie jej usta by chwili zejść w dół jej ciała, pomiędzy piersiami, do pępka, do skraju majtek. Składał pocałunki na jej udach, drażnił je językiem jednocześnie czując słodki zapach jej podniecenia. Jednym zgrabnym ruchem zdjął jej majtki jednocześnie i siebie niewerbalnym zaklęciem rozebrał do naga. Spojrzał na jej kobiecość która nie była pokryta nawet jednym włoskiem - nie co go to zdziwiło ale ból który poczuł w lędźwiach na ten cudowny widok nie pozwolił mu na rozważanie tego nawet chwili dłużej. Złożył pocałunek na jej wzgórku rozchylając jej różowe wargi, czubkiem języka dotknął jej nabrzmiałego guziczka i poczuł jak dreszcz przyjemności przebigł przez jej ciało a z jej środka wypłynął słodki płyn, z ust wydobył się przeciągły jęk. Choć bardzo chciał powstrzymał się przed wsadzeniem w nią palca. Gdy poczuł że jest już blisko objął ustami jej łechtaczkę i zaczął ją ssać doprowadzając ją tym do praktycznie natychmiastowego orgazmu. Dopiero gdy poczuł że ostatnie spazmy przyjemności opuściły jej ciało zaprzestał słodkiej tortury. Wytarł dłonią swoje usta mokre od jej soków i ułożył się pomiędzy jej nogami. I uniusł się do jej ust.
- Znam zaklęcie które sprawi że nie będziesz czuła bólu - wyszeptał jej w ucho a ona spojrzała mu w oczy.
- Nie. Chce czuć wszystko to co czuje kobieta kochając się pierwszy raz ze swoim mężczyzną.
Złożył delikatny pocałunek na jej ustach i powoli, delikatnie nakierował swojego członka na wejście do jej gorącego, wilgotnego ciała.
- Rozluźnij się.
Hermiona przytaknęła i sprubowała rozluźnić się, ale jak mogła tego dokonać skoro mężczyna w którego ramionach była miał uczynić ją właśnie swoją kobietą na wieki? Przymknęła powieki gdy poczuła że jego członek napiera na jej wejście.
- Patrz na mnie. Chcę widzieć twoje oczy gdy posiądę Cię całą.
Spojrzała na niego i mimowolnie na jej twarz wkradł się grymas bólu. Czuła jak powoli wchodzi w nią zaledwie kawałek, jak rozciąga ją od środka. Z oka spłynęła jej łza którą pocałował pozostając w niej lekko zanurzony bez ruchu.
- Kocham Cię.
I pchnął mocno sprawiając że ostry bół przeszył jej ciało a z ust wydobył się krzyk rozrywający serce Syriusza. Był zły sam na siebie że zapytał ją o zaklęcie, powinien je poprostu rzucić nie pytając o zdanie. Gdy największy ból minął na jej ustach zabłąkał się śmiech.
- Lepiej?
- Tak...
Powoli zaczął ruszać się w niej czując że jeszcze chwila tej słodkiej tortury i straci nas sobą kontrolę. Była gorąca, wilgotna i ciasno oplatała jego pulsującego w niej członka. Zaczął ruszać się coraz szybciej i choć bardzo się starał to przestał nas sobą panować.
- Obejmij mnie.
Objęła go ramionami i niepewnie nogami, przyciągła go do siebie. Choć najgorszy ból minął to i tak wiedziała że nie zdoła osiągnąć pełnej przyjemności z ich bliskości - jedyne o czym teraz myślała to o jego oddechu na swojej skurze, o napiętych mięśniach pod jej dłońmi o tym jaką przyjemność jest w stanie mu zapewnić. Jego ruchy były coraz szybsze, pchnęcia coraz mocniejsze a gdy doszło do kulminacyjnego punku zastygł w bezruchu wydając jęk przesycony przyjemnością. Leżeli tak chwilę bez ruchu po czym Syriusz zaczął całować ponownie jej szyję przechodząc do jej słodkich ust pozostając cały czas w niej.
- Przepraszam.
- Za co?
- Za to że nie sprawiłem Ci przyjemności.
- Jak możesz tak mówić? Nie wyobrażam sobie żeby ta chwila mogła być piękniejsza.
Pocałował ją w czoło i wyszedł z niej. Wyczarował dużą wannę z gorącą wodą i wzajemnie obmyli się w niej. Później wziął ją na ręcę i przeniusł na łóżko gdzie położył obok niej i zasnęli w swoich ramionach.
Od tamtego wieczoru spotykali się codziennie za każdym razem kochając się namiętnie. Gdy tygodnie mijały a jej miesiączka zaczęła się opóźniać nie posiadała się z radości - prawdopodobnie jest brzemienna! Choć większość powiedziałoby że jest za młoda na dziecko to ona była zupełnie innego zdania. Nigdy nie czuła się szczęśliwsza. Choć mogła iść do pielęgniarki aby ta zaklęciem potwierdziła jej nadzieję to uznała że lepiej nie mieszać w to szkoły i poprosiła mamę o przesłanie zwykłego mugolskiego testu ciążowego. Oczywiście jej mama choć była na tak na Syriusza to wieść o możliwej ciąży córki nie była zachwycona jednak jeszcze tego samego dnia przesłała jej test i już następnego dnia rano przypuszczenia Hermiony potwierdziły się - spodziewała się dziecka. Od razu napisała o tym matce uspokajając ją że przecież jest już z Syriuszem zaręczona a dziecko nie zaprzepaści jej szkoły. Postanowiła też na razie nikomu o tym nie mówić - jest juz koniec kwietnia, a z jej obliczeń jest w drugim miesiącu ciąży. Najwyżej na rok przerwie naukę w Hogwarcie by zająć się dzieckiem, a może nawet profesor Dumbledore umożliwi jej naukę z domu tak aby nie straciła tego roku. Wszystko wydawało się być tak piękne że aż nierealne. Miała ukochanego mężczyznę, spodziewała się ich dziecka. Nie wiedziała jedynie jak powiedzieć o tym Syriuszowi - wiedziała że będzie zachwycony ale wiedziała też że mężczyźni różnie reagują w pierwszej chwili na wieść o dziecku. Sowią pocztą zamówiła białe buciki dla dzidziusia i pewnego wieczoru wzięła je ze sobą idąc do Wrzeszczącej Chaty. Jeszcze nigdy nie widziała go tak szczęśliwego! Od razu zaczął planować że będzie to chłopiec który będzie Huncwotem jak on, postanowił że ojcem chrzestnym zostanie Remus a chłopiec będzie miał na imie James. Oczywiście trochę też panikował "Jak się czujesz?" " Potrzebujesz czegoś?" " Na co masz ochotę?" "Masz już poranne mdłości? Może mógłbym dyskretnie podpytać Molly na takie dolegliwości..." I choć zapewniała go że czuje się dobrze to on i tak pytał co 5min. Tej nocy kochali się wielokrotnie i zasnęli w swoich ramionach z uśmiechami na ustach nie zdając sobie sprawy z tego że los zapisał im zupełnie inną historię...
Hermiona kryła Harry'ego gdy ten korzystał z sieci Fiuu znajdującej się w gabinecie Umbrige ponieważ twierdził że ten jest torturowany przez Voldemorta. Jak to możliwe? Przecież zaledwie kilka godzin temu całował ją na do widzenia, dopiero co obiecał jej przyjść wieczorem z ogromnym tortem czekoladowym i kiszonymi ogórkami na które miała tak wielką ochotę, wciąż czuła jego dłonie badające każdy zakątek jej ciała. Co gorsze czuła że zbliżają się codzienne popołudniowe mdłości (matka powiedziała jej że pora mdłości świadczy że będzie to chłopiec ) i obawiała się że jak zacznie wymiotować na środku korytarza to zabiorą ją do pielęgniarki która dzięki jednemu prostemu zaklęciu będzie wiedzieć co jest powodem wymiotów. Harry przekazał jej wiadomość która zwaliła ją z nóg - Syriusza nie ma w domu. Do gabinetu wchodzi Umbrige.
Hermiona, Ron, Harry, Neville, Ginny i Luna stali w Ministerstwie Magii, w departamencie tajemnic i wchodzili do pokoji na których nie było czerwonego krzyżyka oznaczającego że już tam byli. Dotąd nie znaleźli Syriusza i Hermiona obawiała się że czasu jest coraz mniej...
Są w pułapce. Nie ma tu Syriusza, nie ma Voldemorta. Chodziło tylko o to żeby ściągnąć Harry'ego do Sali Przepowiedni aby mógł zdjąć przepowiednie dotyczącą jego i Sami-Wiecie-Kogo. Zastali tam tylko Lucjusza Malfoya którym iał dostarczyć kryszatłową kulę do swojego Pana. Syriusza tu nie ma.
Jeden ze śmierciożerców trzymał ją a Syriusz stał przy Łuku. W pewnej chwili Belatrix rzuciła zaklęcie w stronę byłego gryfona które jednocześnie rozległo się w sali i w jej głowie - Avada Kadavra. Zasłona w Łuku objęła go swoimi ramionami i wciągnęła w otchłań. Stała jak sparaliżowana a nic z tego co działo się wokół nie docierało do niej. Poczuła się jak by obserwowała to wszystko z daleka, jak by całkowicie jej nie dotyczyło. Usłyszała krzyk Harry'ego i odwróciła się w jego stronę - Ramus powstrzymywał go przed rzuceniem się w stronę Łuku w którym zniknął Syriusz. Podbiegła do niej Tonks i objęła ją ramionami. Może spodziewała się u niej takiej samej reakcji jak ta Harry'ego. Ale nie. Ona stała i patrzyła na wszystko ze spokojem.
Z następnych dni niewiele pamieta choć wie że wiele się działo. Opisywali ich w gazetach, Ministerstwo uwierzyło w powrót Voldemorta. Ona sama czuła się nie obecna. Choć wiele osób zadawało jej pytania i czekało na odpowiedzi ona nie mogła skletać nawet kilku słów. Nie odzywała się więc wogule. Nie wie ile czasu minęło.
Tonks siedziała w kuchni w Norze. Hermiona była na górze. Wszyscy bali się o jej stan psychiczny - od śmierci Syriusza nie odezwała się nawet słowem. Minęły 2tygodnie. Siedziała wpatrzona w jeden punkt i choć reagowała na swoje imię, jadła i piła to była cały czas taka nie obecna. Jak by było tu tylko jej ciało. Nawet raz nie zapłakała. Jak tak dalej będzie będą musieli zabrać ją do św. Munga. Najgorzej było utrzymać wszystkich w niewiedzy o jej stanie. Harry'emu, Ronowi i reszcie powiedzieli że wróciła do rodziców na kilka dni choć w żeczywistości była w Norze. Tylko Molly, Artur, Ginny, jej rodzice, Dumbledore, Tonks i Remus znali prawdę. Nagle krzyk pełen bólu rozległ się w całym domu. Tonks zerwała się od stołu i już po chwili była w pokoju gryfonki gdzie była już też jej matka - obejmowała płaczącą dziewczynę.
- Dotarło do niej.
3 dni później
Niespokojny sen Hermiony przerwał ogromny ból przeszywający ją na wskroś w dole brzucha. Zapaliła lampkę znajdującą się przy łóżku i uniosła kołdrę - cała pościel była czerwona od jej krwi. Straciła go. Straciła syna Syriusza. Cicho załkała.
7lat później
Hermiona siedziała w białej sukni w kaplicy przy kościele znajdującym się niedaleko jej domu. Za kilka chwil miała stąd wyjść, podać ramię ojcu który zaprowadzi ją między ławkami pełnymi gośćmi do ołtarza przy którym będzie stał uśmiechnięty Ron, i nim minie godzina zostanie jego żoną. Dotknęła płatków herbacianych róż które składały się na jej bukiet. Miała ochotę zgnieść je, rzucić na ziemie i podeptać wraz z welonem który miała wpleciony we włosy. Miała ochotę krzyczeć i płakać. A siedziała jedynie wiedząc że wszystko na nic. Minęło 7lat a ona wciąż nie mogła go zapomnieć. Po tym jak 'obudziła się' z szoku zaczęła szukac sposoby by cofnąć się w czasie ale wszystkie zmieniacze czasu przepadły podczas Bitwy w Ministerstwie. Szukała zaklęcia które pozwoliło by jej stworzyć nowy zmieniacz ale po kilku tygodniach po tym jak poroniła musiała przyznać sama przed sobą przyznać że to co się stało już się nie odstanie. Jak to się stało że była z Ronem? Sama nie wie. Choć podania mówiły że miłość odejdzie wraz z Jego śmiercią tak się nie stało. Kochała go całą sobą ale wiedziała też że życie płynie dalej. Ron jest taki dobry, i darzył ją prawdziwym uczuciem. Będzie dla niej dobrym mężem. Choć nigdy nie powiedziała mu o tym co łączyło ją z Syriuszem to była pewna że chłopak domyśla się. Byli razem już 5lat a ona nigdy nie była w stanie oddać mu się w całości. Prubowała, na prawdę. Próbowała w nadzieji że zapomni o Syriuszu, ale zawsze gdy przychodziło co do czego to nie mogła. Po prostu nie mogła. Na szczęście Ron do nieczego jej nie zmuszał ani o nic nie pytał ale wiedziała że teraz jak zostanie jego żoną będzie musiała oddać mu się w całości. Ale jeśli sama nie może być szczęśliwa, to zrobi wszystko żeby chociaż on był szczęśliwy. Tylko tyle może. Dotknęła litery B którą dostała od Syriusza. Miała zdjąć ją przed ślubem ale jakoś nie było okazji. "Nie okłamuj się" szepnął głos w jej głowie "nie chcesz go zdjąć". Wstała z ławki i wyszła z kaplicy. Podała ramię ojcu, weszła z nim do kościoła. Za nią szła Ginny a obok niej Harry - ich świadkowie. Kościół pełen był rodziny i znajomych a wszyscy patrzyli na nią z zachwytem jak by anioł zstąpił z niebios. Ileż razy wyobrażała sobie tą chwilę gdy jeszcze Syriusz żył? Nikt nie byłby w stanie tego zliczyć. Patrzyła na nią Pani Weasley obcierając łzy spływające jej po policzkach husteczką, Ginny która pomimo jej zapewnień że kocha Rona wiedziała jaka jest prawda i w której oczach wyczytała ogromne współczucie. I jej matka która wręcz zanosiła się płaczem nie mogąc pogodzić się z tym że jej córka właśnie ma oddać dłoń temu którego nigdy nie kochała i nigdy nie pokocha. Wysunęła dłoń z ramienia ojca i przechodząc koło ławki w której stała zatrzymała się i objęła ją.
- Będzie dobrze mamo. Musi być.
Chwyciła ponownie ramie ojca i przeszła ostatnie kroki dzielące ją od ołtarza. Ojciec wymienił uściski z Ronem i coś sobie powiedzieli ale nie słyszała co. Znów miała to uczucie że to wszystko dzieje się gdzieś daleko, po za nią. Ron wziął jej dłoń i odwrócił się do niej twarzą a nad nimi stał kapłan mający im pobłogosławić. Spojrzała w jego twarz na której malował się uśmiech promienny jak słońce o poranku. Zmusiła się do uśmiechu który pewnie wyglądał bardziej jak grymas. Kapłan zaczął mówić kazanie, a w jej głowie rozległ się głos. Głos którego nie słyszała od 7lat, 3miesięcy i 17dni.
- Hermiona.
Świat wokół niej przestał istnieć.
Hej!
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona, że jest kolejna część opowiadania! Dobra wiadomość, nie zauważyłam dużej ilości błędów! Choć jest możliwoś, iż nie znalazłam ich, ponieważ byłam tak zafascynowana dalszymi losami bohaterów, że nie zwracałam uwagi na ortografię ( nie mówię o interpunkicji bo tych błędów u Ciebie nie widziałam). Z drugiej jednak strony jest bardzo możliwe, że ich nie było. Ja wierzę w drugą wersję. :) Co do Hermiony i Syriusza to zrób złe zakonczenie, choć może nie widać, ale jestem romantyczką. :) Po prostu ja już chcę Lunę i Severusa :) Hmn... Hermiona i Syriusz są mega słodcy :) normalnie wow! A co do tego, że z kim czarownica straci dziewictwo, podoba mi się ten pomysł i to bardzo :) nie ważne co dodasz ja czekam na następny! Nie mogę się doczekać! Życzę duużo weny!
Hej!
UsuńNajpierw muszę zapytać co się stało z Twoim blogiem? Prubowałam na niego wejść ale wyświetla mi się że blg został skasowany :(
Błędów rzeczywiście staram się robić jak najmniej choć nie zawsze wychodzi :(
A dziś biorę się za kolejny rozdział głównego opowiadania więc myśle że na początku tygodnia będzie już dostępny :)
Buziaczki
co do bloga, to usunęłam go. Trzeba przyznać, nie mam talentu do pisania, więc postanowiłam się całkowicie zając czytaniem :)
Usuńnie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
Pozdrawiam :)
Kurde... naprawdę świetna miniatura. Błagam zrób 3 część!!!!!
OdpowiedzUsuń