poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 5

Pociąg Express Hogwart sunął szybko po szynach przez pola pokryte żytem i pszenicą iskrzącą się niczym złote fale w promieniach słońca. Pociąg zawsze pełny roześmianych uczniów którzy ze śmiechem i radością opowiadali o swoich wakacjach, chwalących się wynikami egzaminów, pierwszoklasistami którzy podnieconymi głosami opowiadali o tym czego się spodziewają zobaczyć, o ich nadziejach i strachach. Tym razem było niby tak samo, ale jakoś inaczej. Uczniów było o wiele mniej niż dotychczas a i Ci co byli mieli markotne miny i nerwowe spojrzenia. Jedyni którzy wydawali się być zadowoleni z obecnej sytuacji byli ślizgoni - siedzieli w swoich przedziałach z zadowolonymi twarzami, a na resztę patrzyli jak na karaluchy przemykające pod ich stopami. Wiadomo już było kto został nowym dyrektorem Hogwartu - Severus Snape, ich dotychczasowy nauczyciel Eliksirów i Obrony przed czarną magią, opiekun Slytherinu. Perspektywa szkoły rządzonej przez prawą rękę największego czarnoksiężnika naszych czasów najbardziej przerażała troje przyjaciół siedzących w ostatnim przedziale pociągu. Ginny, Luna i Nevile nie wiedzieli czego się spodziewać - odkąd na weselu Billa i Fleur Ministerstwo zostało przejęte przez Voldemorta po prostu bali się własnego cienia. Do szkoły wracali tylko dlatego że wszyscy byli czystej krwi - mugolaki po prostu bały sie wrócić, a nawet jak któryś byłby na tyle glupi żeby pojawić się na Rozpoczęciu Roku Szkolnego to długo by nie pożył, a w najlepszym wypadku umarłby za pomocą jednego zaklęcia. Podręczniki wskazywały na jedno - będzie krwawo i nie przyjemnie, w dodatku mugoloznastwo stało się przedmiotem obowiązkowym. Ginny po lekkim przejrzeniu podręcznika do "Obrony" przed Czarną Magią była pewna że to wcale nie będzie obrona - to będzie po prostu jej stosowanie, i aż zamarzyło jej się aby Umbrige z jej zamiłowaniem do teorii powróciła jako nauczycielka tego przedmiotu, bo praktyki po prostu nie zniesie. Podobnie było z podręcznikiem do Mugoloznastwa - gdy Hermiona uczyła się tego przedmiotu były to różne wykresy o sile, długości życia, zastosowanie przedmiotów takich jak telefon, telewizja i innych kwestii dotyczących życia codziennego mugoli. Teraz były to głównie informacje jak brudną krew mają, że są niebezpieczni dla świata czarodzieji i dlatego trzeba przejąć nad nimi kontrolę, i cała inna sterta bzdór mających na celu znienawidzenie przez nich mugoli i namawianie na zabijanie ich. Siedzieli właśnie od kilku minut w ciszy, każde z nich pogrążone we własnych myślach gdy do ich przedziału wszedł z krzywym uśmiechem na twarzy nie kto inny jak Draco Malfoy ze swoimi dwoma gorylami którzy mieli jeszcze głupsze niż zwykle miny (Ginny dotychczas myślała że to nie możliwe). Nim któraś z dziewcząt zdążyła zareagować, a nawet nim Malfoy zdążył wypowiedzieć choćby słowo Neville już zdążył wyjąć swoją różdżkę i doskoczyć do blondyna. Luna pisnęła, a Ginny stała jak zamurowana i patrzyła co będzie dalej.
- Czego tu szukasz nędzna gnido? - głos Nevilla był tak przesiąknięty gniewem i nienawiścią że po plecach Ginny przebiegł dreszcz. Jednak nim ślizgon odpowiedział znikąd pojawił się wysoki mężczyzna w ciemnogranatowej szacie. Krótkie ciemne włosy lekko opadały mu na czoło, a brązowe oczy szybko ogarnęły sytuacje i po chwili Neville już wił się krzycząc z bólu na podłodze przedziału. Lunie nogi odmówiły posłuszeństwa i teraz klęczała przy głowie chłopaka, Ginny natomiast dalej stała i patrzyła z przerażeniem na scenę. Minęła minuta, dwie, trzy, a Ginny poczuła łzy spływające jej po policzkach. Nie wiedziała jak długo Neville był torturowany Cruciatusem, ale wiedziała że nie był sam ze swoim bólem - oby dwie dziewczyny cierpiały te katusze razem z nim. Gdy w końcu krzyk ustał a Neville spocony przestał się ruszać przez ułamek sekundy myślała że jego organizm nie wytrzymał tego, jednak gdy lekko i powoli rozchylił powieki jej serce zaczęło znów bić. Spojrzała na ich kata - przyglądał jej się z jakimś dziwnym błyskiem w oku, który nie wróżył nic dobrego. Draco stał blady jak prześcieradło i wyglądał jak by miał zaraz zwymiotować, za to jego goryle uśmiechali się złośliwie.
- Jeszcze jedna bójka, a potrwa to dwa razy dłużej Longbottom. Radzę Ci zatem uważać co robisz i poskromić swój Gryfonski temperament. - i wyszedł. Crabe i Goyle ruszyli zaraz za mężczyzna, ale Draco jakby nie miał siły się ruszyć. Wyglądał teraz o wiele starzej niż zwykle. Spojrzał na ich trójkę ze smutkiem w oczach, i jak by czymś jeszcze - przeprosinami? I powoli ruszył za swoimi pobratyńcami.
Reszta podróży minęła im w jeszcze większym przygnębieniu. Na szczęście Luna miała przy sobie opakowanie Czekoladowych Żab którymi nakarmiły Nevilla, tak że ten nim dojechali do stacji miał już siłę stać na własnych nogach (jak dobrze że nauczyły się przy Lupinie że czekolada jest taka dobra na wzmocnienie). Na stacji jak zawsze czekał Hagrid który pomachał im z daleka i wymuszonym radosnym głosem zwoływał pierwszorocznych aby przepłynąć z nimi do zamku. Reszta uczniów niemalże w całkowitej ciszy wsiadła do powozów, i tak samo z nich wysiadła. W Wielkiej Sali wszystko wyglądało tak jak zawsze - świece wisiały nad stołami, nad nimi rozciągało się usłane gwiazdami niebo, a przy stole nauczycielskim już siedzieli nauczyciele. Większość była ta sama, jednak pojawiły się dwie nowe twarze - mężczyzna który potraktował Nevilla Cruciatusem i nieco podobna do niego kobieta, blondynka z włosami związanymi w kok, lekko przysadzista i zgarbiona, jednak mimo wszystko wyglądająca na całkiem młodą. Uczniowie zasiedli do swoich stołów - przy Slytherinie było tylko kilka miejsc wolnych dla nowych uczniów, przy stole Krukonów brakowało tylko kilka osób, nie co więcej wśród Puchonów, za to przy stole Gryffindoru pustych było prawie połowa miejsc. Nie tylko Ginny rozglądała się ze smutkiem w oczach za tych których brakowało, każdy z nich w jakiś sposób czuł tę stratę, jedynie przy stole węża było gwarnie - Ci śmiali się i żartowali w najlepsze. Ginny w ich tlumie dostrzegła jednak twarz Malfoya który co prawda już nie był taki blady, ale dalej wydawał się być lekko przerażonym. Na ułamek sekundy spojrzał jej w oczy, ale trwało to tyle, ze rudowłosa nie była pewna czy jej się to tylko nie zdawało. Jednak śmiechy ucichły nawet przy stole ślizgonów gdy do Wielkiej Sali wszedł Dyrektor powiewając jak zawsze swoimi czarnymi szatami, przeszedł szybko pomiędzy stołami i zajął miejsce profesora Dumbledore'a. Twarze wszystkich Gryfonów poczerwieniały ze złości i nienawiści do Mistrza Eliksirów, ten jednak zdawał się tego nie zauważać - siedział wpatrzony swoimi czarnymi jak węgiel oczami w drzwi Wielkiej Sali w której za chwile mieli się pojawić nowi uczniowie. Po kilku minutach ciszy drzwi otworzyły się i weszła Proffesor McGonagall w swoich zielonych szatach prowadząc za sobą garstkę jedenastolatków. Wystarczyło na nich spojrzeć żeby wiedzieć którzy z nich przypadną do Slytherinu - byli wyniośli, z pewnym siebie wyrazem twarzy i aroganckimi uśmiechami. Przed stołem nauczycielskim stał już taboret a na nim stara tiara która rozpoczęła swoją pieśń - o ile w zeszłym roku ostrzegała o niebezpieczeństwie i próbowała podnieść uczniów na duchu, tak tym razem pochwalała zmiany które zaszły w zamku - uczniów trzymanych silną ręką, czystość w ich szeregach, siłę i potegę władającą szkołą. Wszyscy słuchali pieśni tiary ze zdzowionymi minami - widocznie wraz ze zmianą dyrektora zmieniła się też tiara, choć na pierwszy rzut oka była to ta sama co zwykle. Po zakończeniu pieśni opiekunka Gryffindoru zaczęła wyczytywać nazwiska kolejnych uczniów - Margaret Bernhard, Dean Dale i Nick Whitman trafili do domu lwa, Sam Hay i Khushi Kaur przypadli do Ravenclaw, Hufflepuff'u szeregi zasilili natomiast Paul Jones, Stefan Taylor i Jassie Cook. Natomiast do Slytherinu doszło aż 5 uczniów: William Carey, Jane Parker, Anne Miller, Thomas Kelly i Edward Roberts. Gdy tiara przydziału została odniesiona do gabinetu Snape'a ten wstał by zrobić przemowe, jak to robił co roku poprzedni Dyrektor.
- Witajcie w Nowym Roku Szkolnym w Hogwarcie! Jak zapewne każdy z Was wie, zaszło w naszej szkole wiele zmian, o których powiem za chwile. Najpierw przedstawię wam nowych nauczycieli: Amycus Carrow który będzie uczył Obrony przed czarną magią - wskazał ręką kata Nevilla, a ten tylko uśmiechnął się lekko i przerażająco - oraz Alecto Carrow - tu wskazał na blondynkę która uśmiechnęła się w ten sam sposób jak brat - która podjęła się nauczania mugoloznastwa które jest przedmiotem obowiazkowym dla każdego od pierwszej klasy, o czym powinniście już wiedzieć. Jednak profesorowie Carrow mają za zadanie nie tylko nauczać przedmiotów, ale również obejmują obowiązek pilnowania szkoły - będą patrolować korytarze doszukując się zachowań nie odpowiednich, ponad to, gdy inni nauczyciele zauważą nie odpowiednie zachowanie mają obowiązek odesłania ucznia do nich aby zostali ukarani proporcjonalnie do przewinienia jakiego się dopuścili - uśmiechnął się złowrogo - Po godzinie 20 nikomu bez specialnego zezwolnia wystawionego przez nauczyciela i potwierdzonego przeze mnie nie wolno przebywać po za swoim pokojem wspólnym lub dormitorium. Nie wolno odwiedzać korytarza na trzecim piętrze oraz wchodzić do Zakazanego Lasu. Każdy uczeń od trzeciej klasy ma prawo do swobodnego korzystania z Działu Ksiąg Zakazanych. To byłoby na tyle. Smacznego.
I usiadł tak szybko jak wstał a stoły ugięły się pod ciężarem potraw które jak zawsze wyglądały cudownie, i za pewnie tak samo cudownie smakowały, ale Ginny jakos nie miała ochoty na jedzenie, podobnie jak inni którzy znajdowali się przy jej stole. W tym momencie brakowało jej Rona - on zawsze nie zależnie od sytuacji miał apetyt, i teraz pewnie siedziałby upychając sobie w ustach ogromne pokłady jedzenia. Mimo sytuacji w jakiej wszyscy byli uśmiechnęła się do swoich myśli i mimochodem spojrzała w strone stołu nauczycielskiego, a to co zobaczyła przeraziło ją - nowy nauczyciel Obrony przed czarną magią, profesor Corrow (nawet w myślach ciężko jej było tak go nazywać, a co dopiero będzie jak przyjdzie jej to wypowiedzieć) wpatruje się swoimi brązowymi oczami prosto w nią. Serce zaczęło jej szybciej bić, a przerażenie wymalowało się na twarzy. Neville chyba to zauwazył bo pod stołem uścisnął jej delikatnie rekę. Ginny oderwała wzrok od profesora i spojrzała na swój talerz, na który postanowiła nałożyć coś żeby czymś zająć myśli i choć udawać że wszystko jest tak jak zwykle. Wyciągnęła rekę w strone pieczonych ziemniaków, kątem oka spoglądając w stronę Corrow - patrzył w stronę stołu węża.

Luna wraz z innymi uczniami jej domu szła w stronę zachodniej wieży gdzie mieścił się ich pokój wspólny, ktoś odpowiedział poprawnie na zagadkę i wszyscy po koleji wchodzili przez stare drewniane drzwi na których znajdowała się kołatka w krztałcie orła i po chwili już byli w pokoju wspólnym. Był to duży, okrągły pokój utrzymany w błękicie i złocie, na kopululastym klepieniu iskrzyły się złote i srebrne gwiazdy, podobnie jak na dywanie, a na przeciwko wejścia stało popiersie Roveny Ravenclow. Luna usiadła w jednym z foteli znajdujących się przy ścianie pokoju i spojrzała w okno na niebo pokryte gwiazdami. Przez całe wakacje myślała o tym co przyniesie jej ten nowy rok, ale to co zastała calkowicie przewyższało nawet najśmielsze jej wyobrazenia o tym. Nauczyciel karający Cruciatusem przez 5min tylko za to ze Neville skierował różdżkę w stronę ślizgona? To jakie kary będą stosowane za większe przewinienia? Dziewczyna całe wakacje poświęciła na wymyślanie sposobu zbliżenia się do Snape'a (bo przecież nie podejdzie do niego od tak powiedzieć że jak ma ochotę z kimś pogadać to może pogadać z nią) a teraz zastanawiała się czy jednak profesor Dumbledore się nie mylił co do obecnego dyrektora - Luna rozumiała że ten musi tańczyć pod melodię która zagra mu Voldemort, ale mimo wszystko jak mógł doprowadzić do tak wielkich zmian? Obserwowała go kątem oka cały wieczór, ale on wcale nie ułatwiał jej sprawy - po za momentami gdy podczas swojej przemowy uśmiechnął się - twarz miał cały czas z tym samym chłodnym, beznamiętnym wyrazem, co w najmniejszym stopniu nie wskazywało na jego korzyść. Z nikim nie zamienił wiecej niż kilka słów, jedyna zmiana była taka że o ile kiedyś miał apetyt, tak dziś jadł nie wiele a właściwie to tylko grzebał widelcem w talerzu, za co całkiem sporo wypił - sądząc po jasnoróżowej barwie napoju było to wino skrzatów (krukonka pierwszy raz widziała aby przy stole nauczycielskim był podawany jakikolwiek alkohol) jednak nawet pomimo wypitego napoju nic nie zmieniło się w jego zachowaniu na co miała wielka nadzieję. Pogrążona w ponurych myślach ruszyła w stronę dormitorium, gdzie położyła się na swoim łóżku i osunęła się w ramiona Morfeusza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz